Sherlock i upiorna panna młoda
Jest to jakiś specjalny odcinek serialu, więc piszę tutaj.
6/10 / 9/10
Skąd taka rozrzutność w ocenie zapytacie? Po pierwsze, serialu nie oglądam wcale. Teraz dwójka puszcza niby ten serial (kawałek pierwszego odcinka widziałem, ciekawa wizja "Studium w szkarłacie", w ogóle sam motyw Holmesa w XXI wieku jest ciekawy), ale wolę oglądać kolejne filmy z Bondem puszczane w tym samym czasie. Ale co do odcinka. 9/10 jest dlatego, że gdybym był fanem serialu i śledził go regularnie, uwielbiał w tej roli Cumberbatcha (czy jak się to nazwisko pisze), uważał, że jest przystojny i w ogóle wow, nie czytał literatury Conan Doyla i w ogóle był fanem tego serialu; to dałbym pewnie 9/10. Ale...
Serialu nie oglądam, literaturę związaną z Holmesem przeczytałem całą od Conan Doyla, a film obejrzałem, bo umieszczono bohaterów w XIX wiecznym Londynie. Czyli oryginalnym miejscu. Ale po kolei, skąd taka ocena? Przez cholerny mętlik w głowie jaki ten film mi pozostawił. Wykorzystano tutaj chyba kilkanaście rożnych motywów z kilkunastu różnych opowiadań Conan Doyla, do tego wszystko to tylko sen Sherlocka, bo leciał pieprzonym samolotem kontynuując wątek fabularny z serialu, którego nie widziałem i nie bardzo kumam o co chodzi.
Zaczyna się film, jakieś wspomnienia z początków serialu, napis: "Na podstawie twórczości Sir Artura Conan Doyla". Myślę sobie, spoko, ciekawe jaką sprawę wzięli do tego filmu, bo upiornej panny młodej jakoś nie pamiętam.
Po pierwsze, motyw upiornej panny młodej pojawił się w literaturze Conan Doyla tylko jednym zdaniem w opowiadaniu o którym w filmie nie ma żadnej wzmianki; "Rytuał Musgrave'ów". Jedno zdanie. Fabularnie wrzucono to w inne opowiadanie: "5 pestek pomarańczy" (polecam, bo jedno z lepszych swoją drogą). Były jakieś wzmianki o Irene Adler ("Skandal w Bohemii"), Psie Baskervillów ("Pies Baskervillów"), błękitny karbunkuł pojawił się chyba 3 razy (opowiadanie "Błękitny rubin" bodajże). Walka Holmesa z Moriartym (ten motyw w filmie to w ogóle magia, jeszcze większy mętlik, ale przynajmniej od pojawienia się Moriartego film zyskał na mojej uwadze) na wodospadzie to opowiadanie "Ostatnia zagadka". Te wykorzystanie tylu różnych motywów (wszystkich żem nie wymienił, tylko te ważniejsze) spowodowało taką, a nie inną ocenę. Jeszcze ten finisz, tajna organizacja przypominająca zachowaniem, ubiorem i otoczeniem - stary, opuszczony kościół -, normalnie Ku Klux Klan, to po prostu kobiety, które chcą być traktowane na równi z mężczyznami. Kto pisał ten scenariusz?
Ale tak po za wątkiem literatury. Film niezły, ale imo na raz do obejrzenia. Fani serialu powinni być zachwyceni i pewnie tacy są, fabuła jakoś drgnęła itp, stąd 9/10. Dla mnie jako czytelnika przygód Holmesa, film niczym się nie wyróżnił. Dosłownie do pojawienia się Moriartego po prostu leci w tle. Potem się rozkręca, momentami może zaskoczyć, do tego te wykorzystanie tych motywów. Stąd ocena 6/10.
Fanom serialu polecam z całego serca, bo cholernie warto, ale dla mnie, nic specjalnego.
|